czwartek, 6 lutego 2014

kto zapali olimpijski znicz?

Do ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Soczi pozostały już tylko godziny. Scenariusz uroczystości jest, jak zawsze, jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic. A ponieważ na tegoroczne igrzyska wydano rekordową sumę pieniędzy, od ceremonii otwarcia również oczekuje się, że będzie wyjątkowa.

Z pewnością nie zabraknie aktywnego udziału prezydenta Władimira Putina, dla którego zawody w Soczi są największym oczkiem w głowie. Nie ma wątpliwości, że wystąpi on z przemówieniem i wygłosi tradycyjną formułę: "Igrzyska uważam za otwarte" (a z jego ust słowo "otwarte" zabrzmi wyjątkowo i już tylko dla tej chwili warto śledzić ceremonię). Myliłby się jednak każdy, kto uzna, że na tym udział prezydenta w ceremonii się zakończy. Co to, to nie. Przecież on musi zaakcentować swoją pierwszoplanową rolę z prawdziwym przytupem.

Dwa lata temu w Londynie angielska królowa Elżbieta II w trakcie uroczystości otwarcia "wyskoczyła" na spadochronie z samolotu, a towarzyszył jej sam pierwszy agent jej Mości, czyli James Bond. Trop dla Władimira Putina niezły, bo prezydent tężyznę fizyczną docenia i sporty ekstremalne uprawia (a to ćwiczy karate, a to nurkuje w poszukiwaniu skarbów lub też w batyskafie, a to pływa po zamarzniętym Amurze, czy wreszcie na motolotni ptactwo powietrzne ściga). Jednak w Soczi raczej nie wyskoczy on z samolotu bo, po pierwsze, królowa już to zrobiła, więc nie byłoby w tym nic oryginalnego (no, chyba, że wyskoczyłby bez spadochronu! to byłoby coś!), a po drugie - nie ma w Rosji tak rozpoznawalnego agenta, jakim na Wyspach jest James Bond, którego z Wielką Brytanią kojarzy pół świata. Gdyby zatem Władimir Władimirowicz jednak chciał skopiować wyczyn królowej, to musiałby mu chyba towarzyszyć Stirlitz.

Co zatem strzeli do głowy rosyjskiemu władcy, pozostaje owiane tajemnicą. Być może wpłynie na stadion olimpijski atomową łodzią podwodną, wyląduje wraz ze stacją orbitalną MIR, może wjedzie na leopardzie, a może weźmie się za bary z niedźwiedziem (aby sprawdzić, kto ma mocniejszą głowę - a o to najłatwiej właśnie w barach). Ostatecznie, by zupełnie już wypromować rosyjską myśl techniczną, będzie się po mieście Soczi rozbijał Tupolewem.

Scenariusz ceremonii otwarcia jest skrzętnie ukrywany, ale prawdziwą tajemnicą jest to, kto zapali znicz olimpijski. Oczywiście symbolicznie, bo tak naprawdę o tym, czy znicz olimpijski zapłonie, decyduje wyłącznie prezes Gazpromu. Kwestią jest, kto przyłoży do znicza pochodnię z olimpijskim ogniem. Przyjęło się, że zwykle robi to wybitny sportowiec, najczęściej już emerytowany, pochodzący z kraju, w którym odbywają się igrzyska. W Rosji jednak nie ma żadnych pewników. Dlatego może to być niemal każdy. Każdy, oprócz prezydenta Putina, bo ten oficjalnie zaprzeczył, aby na tym miała polegać jego rola w ceremonii otwarcia. Ale już prawdopodobna jest podobno wersja z jego młodą partnerką - gimnastyczką Aliną Kabajewą.

Aby nieco uchylić rąbka tajemnicy, postanowiliśmy przeprowadzić małą sondę, wśród dziennikarzy, sportowców i mieszkańców Soczi. I tak: wśród kolegów dziennikarzy na pierwszym miejscu potencjalnych kandydatów do zapalenia znicza figuruje niezmiennie Gerard Depardieu. Wysokie notowania mają również inne osoby z tak zwanej grupy "Przyjaciele Putina": Silvio Berlusconi, Fidel Castro czy Steven Seagal. Swoich zwolenników mają także kobiety: Ałła Pugaczowa i Tatiana Anodina. Jeden z "dziennikarzy niepokornych" wytypował z kolei Donalda Tuska. Jeśli jednak wierzyć plotkom, że najbardziej istotny jest element zaskoczenia, to znicz powinien zapalić Michaił Chodorkowski. Jeśli z kolei organizatorzy postawią na przyciągnięcie uwagi - wówczas murowanym kandydatem będzie Anatolij Kaszpirowski.

Sonda wśród sportowców biorących udział w igrzyskach nie przyniosła interesujących wyników. Większość atletów zgodnie stwierdziła, że przekonamy się na miejscu, a oni sami nie mają czasu się nad tym zastanawiać, bo sumiennie przygotowują się do swoich startów. Jedynie jedna z polskich biegaczek narciarskich, pragnąca zachować anonimowość, stwierdziła nieoficjalnie, że jej zdaniem znicz powinien zapalić lekarz kobiecej reprezentacji Norwegii w biegach narciarskich, w uznaniu jego zasług na polu zasypywania przepaści dzielącej sport niepełnosprawnych od sportu sprawnych zawodników.

Na koniec zapytaliśmy jeszcze mieszkańców Soczi o ich typy w kwestii osoby, która dostąpi zaszczytu rozpalenia znicza. Próbę badawczą stanowiło 35 tubylców (średnia wieku: 46 lat, średni poziom alkoholu we krwi: 4,6 promila) płci obojga. Zgodnie z ich odpowiedziami, znicz olimpijski mogą zapalić jutro: Leonid Breżniew, Borys Jelcyn, Jurij Gagarin, Michaił Kałasznikow, Lew Jaszyn, Ilja Erenburg, Nikita Chruszczow, a nawet Łajka, Biełka lub Striełka.

Odpowiedzi te wydały nam się na tyle zaskakujące, że gdy kolejny zapytany wytypował Włodzimierza Lenina wreszcie zaprotestowaliśmy, mówiąc, że Lenin przecież od dawna nie żyje.
- No to co z tego? - zdziwił się mieszkaniec Soczi - Jego duch wznieci ten płomień!

6.02.2014 (19:26)

PS. Wszystkie wydarzenia i cytaty są fikcyjne. Osoby - wręcz przeciwnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz