sobota, 15 lutego 2014

igrzyska 40+

W cieniu czwartkowego sukcesu Justyny Kowalczyk miało miejsce również inne doniosłe wydarzenie. Dwie godziny wcześniej na lodowisko w Soczi wyjechał niemal 44-letni Teemu Selaenne, aby wziąć udział w pierwszym na tym turnieju meczu reprezentacji Finlandii w hokeju na lodzie. Nie tylko wziął udział, w dodatku jako kapitan, ale jeszcze miał asystę przy jednej z bramek. To dla niego szóste igrzyska (pierwsze zaliczył w 1992 roku), a gdyby nie absencja w Lillehammer w 1994 roku - byłyby siódme.

W cieniu dzisiejszego złotego medalu Kamila Stocha ukrył się nie mniejszy przecież sukces prawie 42-letniego Noriakiego Kasai. Nieśmiertelny Japończyk, który rywalizację w Pucharze Świata w skokach narciarskich rozpoczął, gdy Stocha nie było jeszcze na świecie, dziś przegrał złoty medal o zaledwie 1,3 pkt. Dla Kasai to z kolei siódme zimowe igrzyska olimpijskie (startuje w nich nieprzerwanie od 1992 roku).

Starty wiekowych zawodników to na każdych igrzyskach stały punkt programu, element wprowadzający koloryt do olimpijskich zawodów, porównywalny mniej więcej z tą egzotyką, jaką zapewnia reprezentant Afryki na nartach, albo pływak rozpaczliwie walczący o to, aby się w olimpijskim basenie nie utopić. I owszem, czasem zdarza się, że któryś z wybitnych zawodników, dobiegający już sportowej emerytury, jeszcze walczy o medale i ma swoje chwile triumfu na igrzyskach, pięć minut przed zakończeniem kariery. Historia zna niejeden taki przykład. Zawsze jednak były to wydarzenia mniej lub bardziej jednostkowe; wciąż mimo wszystko przypadki.

A w Soczi mamy przyjemność oglądać bodaj pierwsze takie igrzyska, gdy ci wiekowi zawodnicy nie tylko nie rozeszli się po tamtym świecie, jak to zostało zauważone w komedii "Ostatnia akcja", ale atakują i to szeroką ławą. Przypadków jest na tak zwane pęczki. Fińskimi hokeistami dowodzi wspomniany 44-letni rocznikowo Selaenne, Szwedów do sukcesu prowadzi 41-letni Daniel Alfredsson, podporą reprezentacji Czech jest 42-letni Jaromir Jagr. Nie tylko jednak hokejem człowiek długo żyje. Dziś fińską sztafetę biegową do medalu pociągnęła 35-letnia Aino-Kaisa Saarinen. O medale w łyżwiarstwie szybkim do końca biła się 42-letnia Claudia Pechstein. Z kolei 40-letni Ole Einar Bjoerndalen zdobył w Soczi złoty medal, wyrównując olimpijski rekord w liczbie zdobytych krążków (ma już ich 12, podobnie jak legendarny Bjoern Daehlie). Dziś srebrny medal zdobył 42-letni Kasai. Ukrainę w biegach narciarskich godnie reprezentuje 39-letnia Walentyna Szewczenko, a Niemcy - 36-letnia Claudia Nystad. Zawodników po "czterdziestce" nie brakuje w curlingu czy saneczkarstwie.

I wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec. Nie tylko w Soczi. Noriaki Kasai niezmiennie deklaruje, że jak najbardziej wybiera się na kolejne igrzyska, za cztery lata w Pyeongchang. Będzie miał wtedy... no, nieważne ile lat. Inny skoczek - słynny Fin Janne Ahonen - któremu do "czterdziestki" jeszcze trochę brakuje, a już zdążył dwa razy zakończyć karierę i dwa razy ją wznowić, może dokona tego po raz trzeci i także stanie na starcie w Korei. A może Selaenne zechce pobić rekord swojego wielkiego rodaka Raimo Helmimena i po raz siódmy wystąpić na igrzyskach?

I właśnie w związku z tymi niezwykłymi osiągnięciami sportowców trzeciej młodości, narodził się w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim zupełnie niezwykły pomysł. Członkowie stowarzyszenia planują powołać do życia coś w kształcie igrzysk dla seniorów, w których będą brać udział wyłącznie zawodnicy mający 40 lat lub więcej.

- Tak, to prawda - powiedział nam Dennis Emeritus z sekcji MKOl zajmującej się tym projektem - Robocza nazwa to "igrzyska senio-olimpijskie", ewentualnie "retro-olimpijskie". Chcemy w ten sposób docenić zawodników, którzy mają w sobie tyle woli walki i olimpijskiego ducha, że w tym wieku wciąż biorą udział w igrzyskach wiedząc często, że nie mają większych szans na sukcesy.

Idea igrzysk senio-olimpijskich zakłada, że będą się one odbywały, wzorem igrzysk paraolimpijskich, krótko po prawdziwych igrzyskach olimpijskich, w tym samym mieście, na tych samych obiektach. Zawodnicy z grupy 40+ będą mogli wziąć udział zarówno w igrzyskach tradycyjnych, jak i w tych dla seniorów (podobnie jak obecnie niektórzy niepełnosprawni sportowcy, np. Polka Natalia Partyka, startują w igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich jednocześnie). A kiedy ten wspaniały, chociaż rewolucyjny pomysł miałby szansę na realizację?

- Pracujemy nad tym bardzo intensywnie - mówi Emeritus - I z pewnością jeszcze nie za dwa lata w Rio de Janeiro, ale chcielibyśmy, żeby już za cztery lata w Pyeongchang igrzyska senio-olimpijskie mogły się odbyć. Gorąco wierzymy, że tak właśnie się stanie.

My również dołączamy się do tej wiary. Takie zawody z pewnością przyciągnęłyby rzesze kibiców, zwłaszcza tych żyjących przeszłością, pogrążonych w nostalgii i sentymentalnych wspomnieniach. Któż bowiem nie obejrzałby z przyjemnością na przykład japońskiej drużyny skoczków w składzie: Noriaki Kasai, Takanobu Okabe, Masahiko Harada i Hideharu Miyahira? A może dzięki takim igrzyskom kilkoro zawodników, którzy już zakończyli kariery, zdecydowałoby się na krótkotrwały powrót, na jeszcze jeden występ? Może na lód wyszliby ponownie Lidia Skoblikowa albo Eric Haiden? Może kij hokejowy wzięliby raz jeszcze do ręki Wayne Gretzky albo Mario Lemieux? Może na belce usiadłby znowu Adam Małysz albo Matti Nykaenen? A jedna z polskich biegaczek, pragnąca zachować anonimowość, dodała nieoficjalnie, że jej zdaniem w takich igrzyskach swobodniej można by podejść do kwestii niedozwolonych wspomagaczy i nawet zawodnicy chorujący na astmę mieliby pełne prawo startu w zawodach.

Pewne zmiany należałoby jedynie wprowadzić w trakcie ceremonii otwarcia. Na przykład nie zapalano by znicza, bo w pewnym wieku on już się źle kojarzy. Z przemarszu wszystkich reprezentacji też można by zrezygnować, żeby nie nadwyrężać sił uczestników. Większy nacisk zostałby położony na podkreślenie triumfu chartu ducha nad metryką. Program artystyczny również można by skrócić i dostosować do charakteru uroczystości. Ale na przykład mógłby zaśpiewać Jerzy Połomski.

O, właśnie, Połomski. W oczekiwaniu na realizację idei igrzysk senio-olimpijskich, warto zmodyfikować popularną anegdotkę, krążącą w narodzie od zamierzchłych już czasów. Jest rok - dajmy na to - 2024. Gdzieś w Egipcie naukowcy odkopują nieodkryty dotąd, starożytny grobowiec faraonów. Wchodzą do środka, znajdują sarkofag, ostrożnie podnoszą wieko... W środku leży mumia. Na skutek docierających promieni światła, nieoczekiwanie faraon budzi się. Powoli podnosi się, rozgląda niepewnie dookoła, rozcierając oczy zabandażowanymi palcami. W końcu pyta:
- A powiedzcie mi, panowie, Noriaki Kasai to jeszcze skacze?

15.02.2014 (23:32)

PS. Połowa tekstu opisuje prawdziwe wydarzenia i osoby. Druga połowa - wydarzenia, osoby i cytaty fikcyjne, aczkolwiek ich podobieństwo do wydarzeń realnych jest zamierzone, a wręcz pożądane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz