poniedziałek, 10 lutego 2014

breaking mad

Ledwie rozpoczęły się igrzyska, a już doszło do pierwszego poważniejszego incydentu. Dzisiaj w godzinach południowych, do wioski olimpijskiej nie został wpuszczony słynny amerykański snowboardzista Shaun White. Byliśmy przypadkowymi świadkami tej sytuacji na punkcie kontrolnym przy wejściu do wioski.

- Kak tiebia zawut? - pyta znudzonym głosem strażnik
- White - mówi sportowiec
- Łajt... Charaszo... Uwidim... - strażnik ślamazarnie przegląda papiery - NIET!
- What?
- Łajt niet! No pasaran! - oświadcza stanowczo strażnik - Ju dont goł... eee... hir! Not alołd.
- Are you out of your mind?! Why? - piekli się gwiazdor
- Luk hir - Rosjanin pokazuje sportowcowi rubrykę w papierach - "Walter White - mafioso, drug dealer". Dont goł.
- It's Walter White, that guy from "Breaking Bad". My name is Shaun. SHAUN! - White chwyta się za głowę, po czym pokazuje zdjęcie persony non grata w papierach strażnika - And do I look like him? Do I?
- Ju kud... disgajs... jorself... - duka strażnik - Dont goł.
- But he doesn't even exist! - krzyczy snowboardzista - It's a movie character!
- Ja nie gawariu inglisz. No entiendo - broni się strażnik, chowając się za trotuarem.

Słów, które potem padły z ust sportowca i jego sztabu nie wypada cytować publicznie nawet po godzinie 23:00. Wszystko przerodziło się w karczemną awanturę, którą przerwało dopiero pojawienie się szefa ochrony, trzech tłumaczy, amerykańskiego konsula i stryjecznego brata córki teściowej Władimira Putina. Sytuację ostatecznie załagodzono, mistrz snowboardu do wioski został wpuszczony, chociaż dobrze, że nie wspomniano przy okazji o jego pseudonimie ("The Flying Tomato"), bo latające pomidory mogłyby być dobrym pretekstem co najmniej do aresztowania za potencjalne zakłócanie spokoju, nielegalne manifestacje i tym podobne historie.

Cała afera na tym się jednak nie skończyła. Jeden z holenderskich dziennikarzy dotarł bowiem do owej rosyjskiej listy osób, które nie mają wstępu na teren olimpijskich obiektów. Media z całego świata przyjrzały się jej, a wnioski jakie płyną już z krótkiej obserwacji są zatrważające. Po pierwsze, o czym na własnej skórze przekonał się Shaun White, organizatorzy bardzo swobodnie podchodzą do kwestii personaliów. Jeśli masz źle kojarzące się nazwisko, a już zwłaszcza takie, które znajduje się na owej liście, nie masz czego szukać w Soczi! A że od jakiegoś bandziora odróżnia cię imię, wygląd, narodowość czy nawet kolor skóry - dla strażników na obiektach olimpijskich może być to zupełnie nieistotne. Stąd wniosek, że na zimowe igrzyska olimpijskie nie powinni wybierać się choćby Jarosław Kaczyński (bo może zostać wzięty za amerykańskiego terrorystę-bombiarza), Tracy Chapman (w Rosji nie brakuje z pewnością fanów Johna Lennona), ani Radosław Majdan (ze względów oczywistych).


Po wtóre i najważniejsze, owa lista zakazanych osób wydaje się być tworzona na przedziwnej podstawie. Już rzut oka na złowrogie rubryki pozwala stwierdzić, że na teren olimpijskich obiektów oprócz Waltera White'a nie zostaną wpuszczeni także między innymi:
- Tom Riddle (znany też pod pseudonimem: "Lord Voldemort")
- Don Vito Corleone
- Hannibal Lecter
- Dexter Morgan
- niejaki Moriarty (zwany również "Profesorem")
- Lex Luthor
- Darth Vader
- Red John
- Dorian Gray
- Lady Makbet
- Annie Wilkes
- szeryf miasta Nottingham
- a nawet Golarz Filip i Książę Igthorn

Poproszeni o komentarz uczestnicy igrzysk zgodnie stwierdzali, że oni nie mieli żadnych kłopotów z dostaniem się na teren obiektów olimpijskich, co więcej - nie zauważyli również jakichkolwiek bardziej niż zwykle zaostrzonych środków bezpieczeństwa. Aczkolwiek trzeba przyznać, że żaden z zapytanych nie nosił szczególnie złowrogiego nazwiska, co może mieć w tym przypadku istotny wpływ na ich osąd sytuacji. Nikt z nich nie chciał również odnieść się do zawartości rosyjskiej listy osób niepożądanych. Jedynie jedna z polskich sportsmenek, pragnąca zachować anonimowość, stwierdziła nieoficjalnie, że jej zdaniem do wykazu należałoby dopisać także kilka norweskich nazwisk ze świata biegów narciarskich.

W tej sytuacji, za podsumowanie całej sprawy niech posłuży wypowiedź, jakiej udzieliła nam hiszpańska łyżwiarka figurowa Dolores Puenta, która stwierdziła, że środki bezpieczeństwa są zrozumiałe i w ogóle wszystko fajnie, ale Rosjanie przy tej okazji wykazali się jednak sporą hipokryzją.
- Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na tej ich liście nie ma ani Rasputina ani choćby Raskolnikowa? - pyta retorycznie Hiszpanka

10.02.2014 (23:03)

PS. Wszystkie wydarzenia, cytaty i niektóre osoby są fikcyjne. Ich podobieństwo do wydarzeń realnych jest zamierzone, a wręcz pożądane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz